19.12.2021
MSZA ŚWIĘTA – DAR NAJŚWIĘTSZEGO SERCA JEZUSA.
„Decyzja przyszła nagle. Poprzedziły ją długie nocne walki. Kiedy się te zmagania zaczęły? Chyba bardzo dawno, że już nie pamiętam początków (…) Bóg zdobywał mnie stopniowo. Ukazał najpierw Mszę świętą. Z początku tylko patrzyłam co robi kapłan. Dziwiła mnie teatralność jego gestów, przeszkadzała mi muzyka. Jednak nie zrezygnowałam. Zaczęłam powoli uczestniczyć we Mszy świętej. Gdy zrozumiałam wartość Ofiary Chrystusa, następnym etapem była chęć zjednoczenia z Nim. Pragnęłam świętości” _ tak pisała na łamach Tygodnika Powszechnego pewna studentka. Jak potoczyły się dalej jej losy (postanowiła zostać zakonnicą), nie wiemy, lecz trudno oprzeć się myśli, że Msza święta odegrała w przełomowym etapie jej życia bardzo ważną rolę — może decydującą o wieczności.
Msza święta nie jest wymysłem ludzkim. Nie wynalazł jej człowiek; jest wyłącznie dziełem Chrystusa, bezcennym darem Jego Najświętszego Serca. Jak i kiedy zrodziła się ta myśl w Sercu Jezusa? Nie wiemy. Wiemy tylko jedno. Chciał zawsze — do końca świata — być z nami. Dlatego „wymyślił” taki sposób. Ludzie chcieli się Go pozbyć, był im niewygodny, nawet postanowili Go zabić (co im się udało), lecz On w przeddzień swojej śmierci wziął chleb i dał swoim uczniom, mówiąc: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje” (Mt 26,26). Było to w Wielki Czwartek, podczas Ostatniej Wieczerzy. Tam zrodziła się Najświętsza Ofiara, a razem z nią — kapłaństwo.
Czy uczestnicy Mszy świętej zdają sobie sprawę, że kapłan nawet najmniej uduchowiony wypowiadając te słowa: „Bierzcie i jedzcie…” stanowi wtedy jedno z Chrystusem? Do niedawna (dziś to zanika) wierni nazywali kapłana drugim Chrystusem (alter Christus). Św. Josemaria Escriva nie wahał się przypomnieć o tym wiernym. W jednej homilii mówił: „Z uporem trzeba przypominać, że wszyscy kapłani, grzeszni i bogobojni, gdy celebrują Mszę świętą, nie jesteśmy sobą. Jesteśmy Chrystusem, który odnawia na ołtarzu swoją Boską Ofiarę Kalwarii”.
„Każdy może organizować stowarzyszenia, każdy może uczyć katechizmu (…) setki ludzi w parafii mogą modlić się lepiej niż ja. Łaska Boża może nawrócić grzeszników (…) bez żadnej pomocy z mojej strony. Ale dla tych trzydziestu minut, które są wieczne, Bóg potrzebuje mnie (…) Kocham moją Mszę. Dzień, który musi się zacząć bez niej, jest ciemny i pusty”. – takie refleksje snuje na temat Mszy świętej pewien kapłan. Czy i ja także? Czy chętnie idę na Mszę świętą?
Postanowienie. Dopóki mi sił i zdrowia starczy nie opuszczę ani razu Mszy świętej w niedziele i święta, chyba, że z powodu ważnej przyczyny.
12.12.2021
CO DAJE CI KOŚCIÓŁ?
„Z radością wstaję wcześniej – pisze kobieta — spieszę do kościoła i przy dobrym samopoczuciu fizycznym, moralnym zdaje mi się, że dziś będę się dobrze modlić i z największym skupieniem wnikać w Ofiarę Krzyża i czynię, co mogę, ale po skończeniu Mszy św. jakiś smutek i niedosyt zalewa mi duszę, że jednak nie pojęłam i nie zrozumiałam wartości chwili”. Wielki teolog Lagrange powiedział: że „jedyną poważną rzeczą, jaka się dzieje na świecie, jest Msza święta”.
Czy wiem, po co idę na Mszę świętą, do kościoła, jak zwykle mówią ludzie? Czym w moich oczach jest Msza święta? Widowiskiem? Imprezą ? — gdzie można iść lub nie iść — jak przyjdzie na to ochota?
Jakże w małej cenie (jeśli można w ogóle użyć tego słowa: „cena”) jest Msza święta w oczach wielu, którzy uważają się za wierzących, za katolików? Św. Brat Albert (Adam Chmielowski) powiedział: „W dniu, w którym nie będziesz mógł już chodzić na Mszę, zapytaj się siebie, czy nie zdarzyło ci się cenić ją zbyt nisko?”
Mszy świętej nie wymyślili ludzie, jest ona wyłącznie dziełem samego Jezusa, naszego Zbawiciela. To dar Jego Najświętszego Serca. Ten bezcenny, dar ofiarował nam w Wielki Czwartek podczas Ostatniej Wieczerzy. Tam zrodziła się Najświętsza Ofiara — Msza święta, a z nią kapłaństwo. Swoją obecność wśród nas, kryjąc Swoje Bóstwo i Człowieczeństwo w chlebie, uzależnił od posługi ludzi-kapłanów. Ostatnia Wieczerza, podczas której wypowiedział, znane i powtarzane dziś w każdej Mszy świętej słowa: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje” oraz: „To czyńcie na moją pamiątkę” dała początek i stała się wzorem dla Eucharystycznej Ofiary (Mszy świętej). Lecz Wieczerza z Wielkiego Czwartku nie miałaby żadnego znaczenia ani sensu, gdyby nie splotła się nierozerwalnie z Ofiarą Krzyża z Wielkiego Piątku, gdyby nie stanowiła jednej nierozerwalnej całości z Ofiarą Krzyża!
Ta bezkrwawa ofiara z Wieczernika uprzedziła Krwawą z Wielkiego Piątku. Nie były to jednak dwie różne ofiary, lecz jedna i ta sama. Raz jeden — w Wielki Piątek — ofiarował za nas i nasze zbawienie swoje bosko-ludzkie życie i raz zmartwychwstał, lecz chciał, by Ofiara dokonana na Krzyżu, nieustannie do końca świata trwała, uobecniając się na „naszych oczach”.
Stając przy ołtarzu, by uczestniczyć we Mszy świętej, jestem na Kalwarii pod Krzyżem. Podczas sprawowania Mszy świętej „giną przestrzenie i czas dzielący nas od ofiary krzyżowej uobecniającej się sakramentalnie (pod postaciami chleba i wina) na ołtarzu”.
Jak przeżywam Mszę świętą? Czy wychodzę z niej lepszym człowiekiem?
Udział we Mszy świętej nie kończy się chwilą zgaszenia świec na ołtarzu. Katolik „powinien w dalszym ciągu żyć tą ofiarą i starać się by jego życie było ustawiczną Mszą świętą, to znaczy było skierowane ku Bogu we wszystkich jego przejawach. Kto żyje Mszą św. i umie łączyć swe kłopoty, smutki i radości, zajęcia i wypoczynek — z ołtarzem, ten także dużo od Boga otrzymuje, przede wszystkim to, że dzięki odkupieńczej Krwi Chrystusa płynącej z Krzyża poprzez Mszę świętą, staje się lepszym człowiekiem. Czy to jeszcze mało? Płytko więc i bardzo naiwnie myślą ci, którzy powtarzają — utarty już zarzut — „kościół nic ci nie da”.
Postanowienie. Idąc na Mszę świętą pomyślę, co Panu Jezusowi ofiarować. Może trudną pracę, która na mnie dziś czeka, problemy w małżeństwie, rodzinie, spowiedź, przed którą czuję lęk, swój język tak trudny do opanowania?
05.12.20211.
NAJPIĘKNIEJSZY DAR – EUCHARYSTIA.
Młody dziennikarz francuski, Andre Frossard, wszedł raz przez pomyłkę do kaplicy. „Pomyliłem stronę ulicy i zamiast wstąpić do Wyższej Szkoły Nauczycielskiej po kolegę, z którym miałem iść na obiad, wszedłem do sióstr od Adoracji,”. Wszedł do kaplicy nie po to by się modlić (nie wierzył w Boga), a po paru minutach wyszedłszy z niej był już chrześcijaninem. O tym swoim nagłym nawróceniu napisał: „Wszedłem o godzinie siedemnastej dziesięć, do kaplicy w Dzielnicy Łacińskiej w poszukiwaniu jednego z moich przyjaciół, a wyszedłem z niej o godzinie siedemnastej piętnaście w towarzystwie przyjaźni, która nie jest z tego świata. Wszedłem jako sceptyk i skrajnie lewicowy ateusz, więcej nawet niż to —jako człowiek obojętny, zajęty innymi problemami niż sprawami Boga (…) Wchodząc miałem lat dwadzieścia. Opuszczając kaplicę byłem dzieckiem gotowym na przyjęcie chrztu”..
Po latach już pod koniec swojego życia (zmarł w roku 1995, w wieku lat osiemdziesięciu) napisał: „Jeszcze dzisiaj widzę tego dwudziestoletniego chłopca, którym byłem wtedy. Nie zapomniałem tego osłupienia, kiedy nagle wyłaniał się przed nim z głębi tej skromnej kaplicy świat, inny świat — w blasku nie do zniesienia, o szalonej spoistości, którego światło objawiało i jednocześnie zakrywało obecność Boga, tego Boga, o którym jeszcze przed chwilą przysięgałby, że istnieje tylko w ludzkiej wyobraźni”.
Niedługo po swoim nawróceniu Frossard przyjął chrzest. „Ojciec z zakonu Ducha Świętego — opowiada Andre – podjął się przygotować mnie do chrztu i nauczenia religii, o której — czyż warto dodawać — nie wiedziałem nic.
Wszystko, co opowiadał mi o doktrynie chrześcijańskiej, odpowiadało memu przekonaniu i przyjmowałem je pełen radości; nauka Kościoła tchnęła prawdą w każdym szczególe i zapoznawałem się z nią ze wzrastającym entuzjazmem tak, jak się wita z uznaniem każdy strzał trafiający w sam środek celu. Jedna rzecz zaskoczyła mnie: Eucharystia.
Nie dlatego, że mogła wydać się nieprawdopodobną, lecz fakt, że dobroć Boska uciekła się do tak niesłychanego środka, by udzielać się, i więcej, że wybrała w tym celu postać chleba (…) Ze wszystkich darów, które ofiarowało mi chrześcijaństwo, ten wydał mi się najpiękniejszy”.
Czy i mnie także? Czym dla mnie jest Eucharystia?
Jak wynika z przekazów ewangelicznych, zapowiedź ustanowienia Najświętszego Sakramentu poprzedził cud rozmnożenia chleba. Wydaje się, że był to moment najbardziej odpowiedni. Cud zrobił niesamowite wrażenie. Tysiące ludzi było nie tylko świadkami niezwykłego wydarzenia, lecz także sami brali w nim bezpośredni i osobisty udział. Nic dziwnego, że nawet chcieli Go obwieścić — królem. „Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby obwołać Go królem, sam usunął się znów na górę” (J 6, 15).
Czy osiągnął zamierzony cel? Po ludzku sądząc spotkało Go rozczarowanie. „Żydzi szemrali przeciwko Niemu dlatego, że powiedział: „Jam jest chleb, który z nieba zstąpił” i mówili: „Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę znamy” (J 6, 41-42). Najbardziej drażniło ich Jego oświadczenie, że zstąpił z nieba. Nie mogli się z tym pogodzić. Jakże on, będąc synem Józefa, może mówić: „Zstąpiłem z nieba”? W odpowiedzi na ich wątpliwości każe im i nam także, wierzyć w Niego i w każde słowo, które z ust Jego pochodzi. „Kto we Mnie wierzy — tłumaczył — ma życie wieczne” (J 6, 40). I raz jeszcze oświadczył uroczyście: „Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi spożywali mannę i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało na życie świata” (J 6, 48-51).
Pan Jezus dotrzymał słowa. W Wielki Czwartek otrzymaliśmy — razem z sakramentem kapłaństwa — najpiękniejszy dar: Eucharystię. Nasz Zbawiciel chciał być z nami do końca świata, dlatego „wymyślił” taki sposób. W Wieczerniku, wziąwszy chleb, wypowiedział słowa, które słyszymy dziś w każdej Mszy Świętej: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje”.
„Cokolwiek Bóg Tobie obiecał, nie znaczy nic bez Niego samego. Nie zaspokoiłby mnie Bóg, jeśliby nie obiecał Siebie samego. Czym jest cała ziemia, czym jest całe morze, czym jest całe niebo, czym są gwiazdy, czym słońce, czym zastępy aniołów? Pragnę Twórcy ich wszystkich. Jego Samego łaknę! Do Niego mówię: „Bo u Ciebie jest źródło życia” (Ps 36, 10), a On mi na to odpowiada: „Ja jestem chlebem życia, który z nieba zstąpił” (J 6,41). „Niech łaknę, niech pragnę w czasie pielgrzymowania mojego, bylebym tylko nasycił się Twoją obecnością” – mówi św. Augustyn.
Postanowienie. Będąc w kościele z największą czcią uklęknę przed Najświętszym Sakramentem — Chrystusem ukrytym w chlebie, a przechodząc obok kościoła zatrzymam się robiąc znak krzyża na czole, ramionach i piersiach .
WPROWADZENIE
Tydzień temu we wszystkich kościołach naszej diecezji czytany był list ks. Arcybiskupa Adama Szala na rozpoczęcie nowego roku liturgicznego. Ks. arcybiskup powiedział: „Przed nami kolejny, trzeci rok cyklu o tematyce eucharystycznej, który będziemy przeżywać pod hasłem: Posłani, by nieść pokój Chrystusa. W nowym roku duszpasterskim skoncentrujemy się namisji, która wypływa z udziału wiernych we Mszy świętej, a więc na zadaniach wynikających z jej celebrowania. Przyjęte i ugruntowane w umyśle oraz w sercu postawy, pozwolą nam podjąć obowiązek chrześcijańskiej przemiany świata: w życiu osobistym, w środowisku rodzinnym, sąsiedzkim i parafialnym, w szkole i w pracy, w społeczności lokalnej i w całej naszej Ojczyźnie”. By jednak sprostać tym zadaniom trzeba nam ciągle zgłębiać tajemnicę Chrystusa w Eucharystii oraz wartość Mszy św. w życiu każdego z nas. Mamy nadzieję, że posłużą nam w tym rozważania o Eucharystii oparte na przemyśleniach ks. Ignacego Ziembickiego zawarte w książce „Spotkania z Chrystusem Eucharystycznym”. Będziemy to czynić w każdą niedzielę przed rozpoczęciem Mszy świętej. Również będą one zamieszczane na naszej stronie parafialnej pod hasłem „ROZWAŻANIA”.